... życia?
... nerwów?
... zdrowia?
... czasu wolnego?
... dwóch lat?
Odpowiedź brzmi: NIE.
I mam nadzieję udzielać owej odpowiedzi po raz ostatni.
Jest to jedyna prawdziwa i słuszna w moim mniemaniu i przypadku odpowiedź.
Nie szkoda mi, bo?
Bo człowiek powinien robić w życiu to na co ma ochotę. O ile sytuacja życiowa i na świecie mu na to pozwoli. O ile sam da radę. A już na pewno powinien walczyć o swoje marzenia. Spełniać je.
Bo danym życiem żyje się tylko raz. O raz za mało, aby porzucić wyznaczone sobie cele.
Nie szkoda mi, bo wolę żałować dwóch lat niż ich wielokrotności.
A najlepsze, że nie żałuję.
Seriously.
Fakt, że mi trochę szkoda, bom ja niecierpliwy człowiek w takich sprawach jest.
A że z życia taki mały figlarz bywa, trzeba pominąć lub też śmiechem podsumować i iść dalej.
Byle do przodu.
Co się odwlecze to nie uciecze :)
To co robię teraz, to mało. Za mało dla mnie. Czy tak trudno to pojąć?
Także...
Nie poddawać się!
... i tym będę się kierować.
Bo pewna swojego jestem. Pewna jak mało której rzeczy na tym świecie. I myślę, że to piękne.
Gome, że znowu. Znowu tłukę ten temat, ale za często ktoś zadaje mi to jakże bzdurne pytanie z tematu.
Wytrwałości! I będzie dobrze! :)
... i tym będę się kierować.
Bo pewna swojego jestem. Pewna jak mało której rzeczy na tym świecie. I myślę, że to piękne.
Gome, że znowu. Znowu tłukę ten temat, ale za często ktoś zadaje mi to jakże bzdurne pytanie z tematu.
Wytrwałości! I będzie dobrze! :)