niedziela, 29 sierpnia 2010
Tak sobie myślę, że czego bym nie wybrała/na co bym nie poszła (to się jeszcze rozstrzygnie, acz wolałabym nie decydować bezpośrednio) to i tak będę mieć w rękach życie. Będę z nim obcować we wszystkich możliwych sytuacjach. I to mnie strasznie zachwyca. Trochę przeraża, ale jednak bardziej fascynuje. Cieszę się. Wybór przed jakim prawdopodobnie zostanę postawiona powinien mieć miejsce jakieś 2 lata temu. Lepiej jednak później niż wcale, bo gdyby nie te 2 lata, żadnego wyboru by nie było.
Subskrybuj:
Posty (Atom)