Ten blog jest świadkiem przede wszystkim mojego słomianego zapału.
Ponieważ trochę wyrosłam, albo raczej konsekwencje ewentualne mnie przerastają, ze zwierzeń w sieci, nie mam zamiaru zbytnio się rozwodzić nad moimi pseudo-realnymi depresjami umysłowymi, intelektualnymi czy fizycznymi. Z drugiej strony takie relacje z wewnętrznego świata są nieuniknione, nawet jeśli prowadzimy blog tematyczny. Ale o czym tu pisać poza tymi wynurzeniami? I kiedy?
Tak, tak, wiem, pisać można o wszystkim w wolnym czasie. Obecnie nie mam wolnego czasu, ale to żadna tajemnica i nowość, że ludzie uwielbiają się zajmować wszystkim innym poza tym co w danej chwili jest istotne. W moim wypadku to nauka do fizjologii. We wtorek prekolowkium, a ja jestem w lesie. Za to w ciągu ostatniego tygodnia zgromadziłam wszelkie materiały jakie mogłyby mi pomóc włożyć ową wiedzę do głowy. Jestem jak chomik. Każdy kto miał to małe urocze i krwiożercze zwierzątko - nieodłączny element opieki nad tym potworkiem to pogryzione palce - mógł zaobserwować, że każdy kolejny kawałek jedzenia wciskał w te swoje poliki, o konsumpcji nawet nie myśląc. No, to taki sam proces jest u mnie i to - uwaga zwierzenia - w niemal każdej życiowej domenie.
Wyczytałam gdzieś ostatnio (a może ktoś mi o tym powiedział), żeby głośno się przyznać przed ludźmi co do swoich planów, to wtedy poza innymi motywacjami mamy jeszcze presję, żeby coś zrobić, w przeciwnym razie zaczną nas osądzać i wypytywać. A to głupio tak i wstyd. Nie wiem czy jestem przekonana co do pełnego dzielenia się swoimi zamiarami z całym światem, ale spróbuję chociaż w tych kilku dziedzinach. I nie ważne, że prawdopodobnie nikt już tu nie zagląda. Liczy się świadomość.
A więc.
Zobowiązuję się do 25 roku życia (obecnie liczę sobie prawie 24 wiosny) do:
- rozpoczęcia na dobre nauki rysunku
- to samo co wyżej odnośnie gitary
- i znowu to samo odnośnie języka hiszpańskiego i japońskiego
- angielski szkolimy w mailach do znajomych ze świata, książkach i filmów z napisami anglojęzycznymi
- się uczymy SYSTEMATYCZNIE
- zapisania do jakiegoś koła naukowego/ifmsa czy tam innej organizacji
Jak się rozliczyć z tego?
A tutaj. Na tym całym blogu. Postanawiam sobie od dłuższego (i to bardzo) czasu rysować minimum jeden rysunek dziennie. W takim razie raz w tygodniu powinnam zamieścić dowód w postaci 7 rysunków. Gitara - to zacznę za jakiś czas, bo nie oszukujmy się, ale nie można łapać kilku srok za ogon na raz. Język. Eee. Ciężko ten punkt będzie udowodnić inaczej niż rozmową. Nauka systematyczna to klucz do sukcesu w innych dziedzinach. Co do organizacji, dzisiaj zapisałam się na jedną z konferencji naukowych, w planach mam drugą. To dobry wstęp. Pozostaje tylko się przełamać i iść na spotkanie któregoś z projektów ifmsa.
Do ustalonego deadline'u mam jeszcze kilka innych celów do realizacji, ale że są zbyt osobiste, to pozostawię je póki co tylko w formie długopisowej w jednym z wielu notatników.
Poza tym, może uda mi się kilka anegdotek ze studiów zamieścić i historię z przenosinami. Może przyszłym/obecnym studentom zacnej medycy się przydadzą.
A teraz lecę realizować punkt z systematyką. O rysunku też nie zapomnę.
niedziela, 24 lutego 2013
Subskrybuj:
Posty (Atom)