Nie dostałam się do miasta na B. Utknęłam tuż pod progiem.
Także czeka mnie zaliczenie komisa z anatomii na wecie, a później męczenie się z drugim rokiem. Jednocześnie muszę spróbować poprawić maturę po raz nie wiadomo który, w razie jakby progi chciały powariować i podskoczyć do góry (oby nie). Tym samym jeśli się dostanę, to załapię się na denny, nowy program nauczania na lekarskim. Szkoda. Państwo mnie wykorzysta, bo zamiast płatnego stażu, będę musiała przejść jakąś dziwną jego formę wliczoną w studia. Studia, które będą trwały o rok krócej z resztą i to jedyny plus całej tej sytuacji - w ogólnym rozrachunku nie stracę roku, bo skończę naukę w tym samym czasie co ludzie, którzy dostali się w tym roku.
Za błędy trzeba płacić. Mimo wszystko nie wolno się poddawać. To będzie trudny rok. Bardzo trudny.
Ale muszę spróbować i mam nadzieję, że efekty będą optymistyczne.
To że mnie rodzina wydziedziczy, a wszyscy inni będą się na mnie patrzć jak na niezdecydowaną idiotkę - pomijam.
poniedziałek, 26 września 2011
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz